Archiwum dla Lipiec, 2011

20 marca sobota

Wiatr ustał, cieplej, ale pochmurno. Wstaliśmy wszyscy wcześnie, od rana burzliwa dyskusja o „inteligencji polskiej”, czekamy na spacer, humory mamy wszyscy dobre, każdy spodziewa się widzenia, ubywa czasu i tak samo dobrych humorów. Kocham i czekam, jedynie co mi dokucza to świadomość, że „Szydłówek” się wałęsa po naszym mieszkaniu! Jakbyś mnie uwolniła od tego, bardzo byłbym Ci wdzięczny! Lżej bym znosił tą tęsknotę, a jeszcze do tego nawraca zazdrość, pomóż mi Oleńko! Błagam! Już po wszystkim, to znaczy po widzeniu, nie było za wesołe, byłaś bardzo zdenerwowana, musiałaś chyba jeszcze coś ukrywać przede mną, a to włamanie to przestroga dla Ciebie, chyba ostatnia! Weź się wreszcie poważnie za dom i dzieci, a nie za „wyjazdy” Tym bardziej teraz jestem przekonany, że winę za wszystko ponosi „szydłówek” bo jeśli byś nie miała gdzie dzieci zostawiać, to byś nie mogła jechać. Pisałem Ci już dosyć dawno list na temat „szydłówka”, groziłem nawet rozwodem! A Ty swoje, ciągle usiłujesz mi wyperswadować, że ja się mylę, ale pamiętaj!, ze może tak jeszcze być, że zostanie Ci tylko „szydłówek”. Przerwałem tą rozmowę z tobą, bo właśnie dostałem paczkę, bardzo dziękuję! Wracam do tematu, Tobie przeszkadza moja rodzina, a mnie Twoja, a więc nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe! Jeśli ja Cię proszę o to, a Ty swoje, to nie wymagaj ode mnie posłuszeństwa, a w tym momencie tracisz prawa do mnie! Stajesz się zoną tylko na papierze. Kiedyś, dawno nie mogłem Cię przekonać o tym, by mieszkać osobno, bałaś się, nie chciałaś, ale jak to się stało, zmieniłaś zdanie. Spróbuj zastosować się do mojej prośby „zerwania” ? nie oznacza to absolutnej blokady, izolacji, możesz sie kontaktować, chodzić sobie tam! Ale rozsądnie, kilka razy do roku, a nie w tygodniu. Jeżeli tego nie zrobisz, bo nie możesz, powiedz mi to, a nie balansuj, bo wszystko zawsze wyjdzie na jaw. Nie za rok, to za dwa, ale się dowiem. Mówiłaś kiedyś, (miesiąc, półtora temu) że tylko są Ci potrzebni jeszcze tydzień, a okazuje się, że trwa wszystko nadal, więc mam Ci wierzyć, czy nie! Chyba nie. Mogę wysłać list na „szydłówek” do ks Jaworskiego! Wszędzie! Ale nie zrobię tego zanim się z Tobą ostatecznie rozmówię. Teraz 20 marca, wpisuje tą datę do tego mojego kalendarza i jeżeli się kiedykolwiek dowiem o dalszych kontaktach, nie uzgodnionych wcześniej ze mną, to koniec, zostawiam Cię w spokoju. Ale praw do mnie nie będziesz miała żadnych, definitywnie. Już więcej nie będę mówił ani pisał na ten temat. Koniec. Dostał paczkę Węglarz, Jurek nie, choć się spodziewał, Felek zażył proszek nasenny i cały dzień spał, był bardzo zdenerwowany ? już na drugi termin nie przyszła żona! Z każdym szukał zaczepki, ale mnie ominął. Dałem na „dół” papierosy 4 paczki i 3 szuflady jemioły ? herbaty, oraz 3 Przemowi i jedną paczkarzom. Węglarz też był zdenerwowany o widzenie. Na spacerze chodziliśmy z grupą Hieronima, a mijaliśmy się ze skazanymi z II oddziału. U Jula i Kazia, klawisz zerwał zasłony zjudaszy, u nas się nie odważył. Mam prośbę do Ciebie Olu, abyś wykupiła mi zapalniczkę, jest na ul. Kilińskiego w stronę katedry, po lewej stronie w podwórku, a kupon mam chyba w marynarce, takie coś kolorowe w celofanie. Znajdź i załatw to jak będziesz szła do ks. Jaworskiego. (więcej…)

11 marzec czwartek

Pada drobny deszczyk, nie śpię już od 5-ej, ale z koja się zwlokłem dopiero o 9-ej na spacer, byłem tylko 0,5 godz., Bo wyszedłem bez czapki a było bardzo zimno. Węglarz i Felek byli z prośbami u komendanta Króla w sprawie pracy i pełnienia funkcji przez samych internowanych. Felek ubiegał się na „świetlicowego” a Węglarz o rolę kajfusa!

Zasnąłem przed północą, co rzadko mi się trafia. Oddziałowego ma „Miecio” z VI-go. Wczoraj, wieczorem były śpiewy patriotyczne, zaczęła cela Nena. Siedzi pod nami „znajomy” Simiringo! Był pod #418-ką, mówi, że dostał za rozmowy z nami 10 dni „kabaretu”, czyli karceru, już miał 2 sprawy sądowe. Obiecałem mu herbatę i tytoń, za te obietnice; kolorowego krew zalewa! Co za typ! Myślę o Tobie b. często? Byłem u lekarza z Węglarzem, po drodze udało się pogadać z Przemem, we wtorek ma być okulista i laryngolog, będziemy próbowali wykorzystać okazję. Ręka mi wysiada od pisania, napisałem dużą ilość kartek świątecznych, rodzina i znajomi, a tych jest b. dużo. Dziś nikt nie wyszedł, źle się czuję, może to ta deszczowa pogoda.

(więcej…)

1 marzec poniedziałek

Znowu problemy ze snem, dręczą mnie różne myśli o domu, o Olce, znowu cierpię podobnie jak w wojsku, ale stamtąd mogłem uciekać, a tutaj nie. Rano był „frajer” przyniósł smutne wieści o tych z Iskry, poza Aniołem i Młodym. Mam jantarę, Węglarz nadal nie zrobił kłapaczki. Naszykowaliśmy koce do trzepania i czekamy na spacer. Zrobiłem nowy kalendarz. Wszystkie papierosy, jakie miałem wydałem więźniom, Węglarz dał frajerowi obrazki św. i 2 medaliki, a ja w sobotę dałem dużo na I-szy oddział.
Pisze ten pamiętnik […] dziennik dla siebie, dlatego używam niejasnych zwrotów i nazw, ciągle trzeba go ukrywać, bo zabierają.
Zawsze mam Ciebie Olu w pamięci Myślę przeważnie o domu, córeczkach i o ks. Jaworskim, mam mu tak dużo do powiedzenia.
Na spacer naszą grupę wyprowadzono jako ostatnią i z dużym opóźnieniem. Ludzi z kocami było bardzo mało, ale za to było b. dużo klawiszy. Rozmawiałem z Włodkiem, wróciliśmy jako ostatnia grupa, żegnali nas extra osobistości min. Łazarczyk i inni w szczególny sposób. Dostałem od Zygmunta kilka gazet oraz od studentów i Heńka dwie. Po obiedzie doręczono mi pismo od KWMO z 25 lutego odnośnie wyjazdów z Perlu. Obiad; makaron i zupa kaszowa, zapisaliśmy się do dentysty, oprócz Węglarza. Zastanawiamy się czy mamy podsłuch, czy tak okropnie sprzedają nasi ludzie. Wczoraj Węglarz pobił nowy rekord, usnął dopiero o pierwszej, ale za to spał w dzień, dziś też.

(więcej…)