MRKS TYGODNIK CDN GŁOS WOLNEGO ROBOTNIKA
WARSZAWA 16.2.1989 Nr. 258
Murzyn zrobił swoje…
Dawno już chciałem poruszyć tę przykrą sprawę, ale koledzy z redakcji, którzy mają znacznie dłuższy staż w MRK „S”, nie godzili się na to i nic dziwnego, przecież dotyczy to w rezultacie ich osobistych przeżyć…
W Warszawie od początku stanu wojennego przytłaczającą większość akcji, które określano jako „aktywność związkową’, była dziełem ludzi z MRK „S”. Ta rzeczywiście robotnicza struktura bez przesady stanowiła wykonawcze ramię konspiracyjnego Regionu Mazowsze. Potwierdza to również działanie SB, która tutaj wciskała swego agenta Miastowskiego w celu zniszczenia najaktywniejszego ogniwa Regionu. Pomimo aresztowań MRK „S” nie dał się jednak rozbić, struktura przetrwała wszystkie burze, chociaż wielu ludzi odeszło nie wytrzymując ciągłego napięcia i zagrożenia. Aby nie rozwodzić się dużo, wymienię tu najpoważniejsze akcje wykonane przez MRK „S” :
– uwolnienie postrzelonego i aresztowanego Janka Narożniaka,
– radio „Solidarność”,
– wmurowanie na Pl. Piłsudskiego naprzeciw Grobu Nieznanego Żołnierza tablicy, poświęconej pamięci górników poległych w kopalni Wujek,
– największe i najbardziej widowiskowe akcje ulotowe,
– akcje jednoczesnego malowania napisów na murach w całym mieście,
– wykonywanie i trzymanie na wszystkich demonstracjach i uroczystościach transparentów z hasłami dotyczącymi „Solidarności”.
MRK „S” nie otrzymywał funduszy z Regionu, a źródłem niezbędnych przecież pieniędzy był druk, transport i kolportaż wydawnictw podziemnych. Jedyną kwotą jaka została wyasygnowana z pieniędzy związkowych było 120 USD, które MRK „S” otrzymał na zakup spray-ów do malowania napisów na zlecenie RKW z okazji 1 maja 88 r.
Prawie wszyscy aktywni działacze MRK „S” zostali powyrzucani z pracy, a ich wielokrotne starania o przyjęcie do różnych przedsiębiorstw kończyły się fiaskiem. Prawie wszyscy też przeszli areszty, więzienia i bicie przez policję. Wielu do dnia dzisiejszego nie może prowadzić normalnego życia rodzinnego i praktycznie rzecz biorąc ukrywa się.
MRK „S” był bardzo cenną struktura w regionie Mazowsze, co chyba nikogo nie dziwi. Do czasu…
Wszystko odmieniło się, gdy doradcy, których większość mieszka właśnie w Warszawie, uznali, że trzeba wykonać zwrot, wyciszyć „Solidarność” i przesterować ją na kurs ugody. Zmiana nie była raptowna i dokonywała się stopniowo, na raty, początkowo więc trudno ją było dostrzec. Proces rozpoczął się prawdopodobnie już w 1986 r., a jego ukoronowaniem było zainspirowanie oświadczenia RKW-Mazowsze z 13. XII. 1987 r., które nawoływało działaczy „Solidarności” do legalnej pracy w samorządach i klubach politycznych w celu zawarcia z rządem paktu antykryzysowego, pomijając milczeniem kwestię walki o Związek.
MRK „S” jako struktura wyspecjalizowana w czynnej walce konspiracyjnej, okazał się niepotrzebny. Murzyn zrobił swoje….
Wszystko jest możliwe na tym najpiękniejszym ze światów, aliści, ludzi, którzy w każdym swym wystąpieniu wypowiadają setki słów na temat moralności, etyki, chrześcijaństwa, humanizmu, demokracji i zwykłej solidarności, powinno to do czegoś zobowiązywać…
Z kolegami z MRK „S” nie próbowano nawet przeprowadzić poważnej rozmowy, że są niepotrzebni musieli dowiadywać się na raty z niecierpliwych gestów rozmówców, którzy zawsze się gdzieś spieszyli, z urywających się kontaktów. Po „warszawce” zaczęły krążyć plotkarskie epitety, przytaczam tu niektóre z nich: DZIWKARZ, PIJAK, ZDEGENEROWANY ROBOL lub UBEK. Wszystko dobywało się więc w stylu charakterystycznym dla grupy wzajemnej adoracji, gdzie zainteresowanemu nie stawia się konkretnych zarzutów, natomiast „obrabia mu się tyłek” za plecami.
Poglądy jak wiadomo ludzie mają różne, nawet na temat stylu pracy środowisk niezależnych, dobrze jest więc gdy mogą je prezentować publicznie. Aby stało się tak w praktyce, MRK „S” musiał w ubiegłym roku wymówić redakcji własnej gazety. przypomnę co zaczęto pisać potem w CDN-GWR: 1/ rzucono hasło odtwarzania „Solidarności” w zakładach bez oglądania się na czyjekolwiek przyzwolenia, 2/ apelowano do wszystkich działaczy aby przystąpili do likwidacji sprzeczności i nieporozumień w strukturach zakładowych, 3/ wyrażono we własnym imieniu votum nieufności dla RKW Mazowsze za dopuszczenie do rozpadu „Solidarności” w Warszawie, 4/ postulowano przeprowadzenie wyborów w Regionie, 5/ domagano się od RKW rozliczenia finansów związkowych.
Wszystko to niesamowicie zbulwersowało ugodową „Warszawkę”. Tygodnik Mazowsze nie podjął rzeczowej dyskusji, lecz przystąpił do histerycznej akcji w stylu Trybuny Ludu.
Kiedyś zwrócono Leninowi uwagę na konieczność zareplikowania na artykuł Kautsky’ego . Lenin na to – „ A po co? Kautsky nam też odpowie, trzeba będzie znów replikować. Należy nawymyślać Kautsky’emu od renegatów i zdrajców klasy robotniczej. Wtedy wszyscy zrozumieją, o co chodzi”.
Czyimi więc uczniami są redaktorzy TM?. W swojej gazecie wydrukowali następujące epitety pod adresem MRK „S”: „ubecka robota”, „bolszewicka akcja’, „sojusznicy czerwonego”, „przeciwnicy Wałęsy” itp.
Tak oto pewne kręgi warszawskiej inteligencji pokazały robotnikom jak powinna wyglądać „kultura polityczna”. Dziwnie jakoś, zaśmierdziało przy tym pospolitym kołtunem. Jan Kalemba
MRK „S” – Międzyzakładowy Robotniczy Komitet Solidarności
RKW – Regionalna Komisja Wykonawcza ( Z. Bujak & spółka)
TM – Tygodnik Mazowsze – gazetka flagowa RKW Mazowsze, protoplasta dzisiejszej GW
Jan Narożniak – działacz NSZZ „Solidarność” regionu Mazowsze, w 1980 r. został aresztowany pod zarzutem ujawnienia tajemnicy państwowej – brał udział w rozpowszechnianiu tajnej instrukcji Prokuratora Generalnego PRL, zatytułowanej Uwagi o dotychczasowych zasadach ścigania uczestników nielegalnej działalności antysocjalistycznej i zalecającej nowe metody walki z opozycją. Po wprowadzeniu stanu wojennego Jan Narożniak ukrywał się. 26 maja 1982 został zatrzymany na Żoliborzu przez patrol ZOMO i postrzelony przy próbie ucieczki. Trafił do szpitala na ulicy Banacha. 7 czerwca został wykradziony, mimo wzmocnionej ochrony MO, ze szpitala przez działaczy MRK”S”. Jego ucieczka była jedną z najbardziej spektakularnych akcji podziemnej Solidarności. Narożniak ponownie się ukrywał, tym razem skutecznie – ujawnił się dopiero po amnestii, jesienią 1983.