1 luty poniedziałek
Cela 418. Wstałem wcześnie przed siódmą, postanawiam „rzucić” palenie i zacząć ćwiczyć, odmówić zadaną mi pokutę ( różaniec za żonę i dzieci). Radio ledwo gra, prawie nic nie słychać, pada śnieg i wieje duży wiatr. W celi jest b. zimno, wszyscy mamy katary i jesteśmy przeziębieni. Na spacerniku jest bardzo dużo śniegu, odmawiamy wejścia, domagamy się łopat, dostajemy jedną i kolejno odśnieżamy. Tak to robimy, aby korzyść z naszej pracy była wyłącznie nasza, klawisz się wścieka […] później więźniowie poprawiali nasze odśnieżanie. H. Lis nie wyszedł na spacer, głoduje i jest chory. Zrobiłem chabetę z chleba dla Heńka, ze świetlicowym, to bujda, siedział sam cały dzień, to klawisz nie chciał nas puścić, to ten kutas z Bodzentyna. Świetlica […] dwie godziny, znalazłem 2 ciekawe książki, piliśmy czaj. Mam od biskupa „Nowy Testament” ( „wychowawca” dostarczył), H. Lis dał mu upoważnienie pieniężne, a ja opieprz za „świetlicę” Kolacja: kasza manna. Zmiana bielizny i małe (w celi) pranie.
Nie paliłem cały dzień, to jednak duży koszt, gramy w karty. Czerwoni się chełpią w radiu fiaskiem amerykańskiej TV i programem, ale my wiemy jak było, jutro są widzenia to więcej się dowiemy. Rozmowa z „nowym” do północy.