Posts Tagged ‘NSZZ „Solidarność” Grupa Robocza Komisji Krajowej Lech Wałęsa A.Gwiazda A.Słowik Anna Walentynowicz M.Jurczyk J. Kropiwnicki’

W zadumie nad Tymi co już Odeszli !

Pismo Organizacji Solidarność Walcząca  Nr 2/197   23 stycznia – 5 luty  1989 r.

 

STANOWISKO

 

Przy narastającej  frustracji i rozdrażnieniu społeczeństwa rozwija się debata nad kształtem NSZZ „S”, drogą dojścia do jego relegalizacji,  rolą jaką ma odegrać w procesie wychodzenia z komunizmu. Na razie dominują kwestie taktyki relegalizacji. Grupa ugodowa związana z przewodniczącym Lechem Wałęsą stawia na drogę porozumienia z władzami komunistycznymi i uzyskanie relegalizacji „S” na poziomie zakładów pracy przy równoczesnym zaangażowaniu się „S” w proces reformowania komunizmu.

 

Wynika to pewnie z głębokiego przeświadczenia ugodowców,  że komuniści są na tyle silni, iż jeszcze długo będą tu rządzić i bez nich niczego nie da się naprawić. Istotę tej taktyki wyraził Wałęsa w wywiadzie dla reżimowej gazety „Polityka” (nr 1 z dn. 7.I. 89):

„ (….)Ja uspokajam: tej władzy, temu aparatowi, nie zagrażamy. Nie mamy ani drugiej partii, ani grupy, która by przejęła władzę. I partia ma dużo czasu na inne ustawienie się na drodze ewolucyjnej. Natomiast jest zagrożona na drodze rewolucyjnej. I dlatego, jeśli się z nami nie dogada, jeśli nie znajdziemy razem dla niej i dla nas miejsca – to wtedy jest to  groźne, i dla partii, a może i dla nas. Lepiej dogadać się teraz, na spokojnie, niż po bijatykach. Więcej można zyskać. I łatwiej partii będzie rządzić, kiedy  będzie jasno wiedziała, jakie miejsce jej się należy. W Polsce musi być miejsce dla wszystkich. Im szybciej partia się z nami dogada, tym lepiej.(….)”

 

Solidarność Walcząca i inne ugrupowania radykalne wielokrotnie wskazywały na mielizny tej taktyki i związane z tym zagrożenia. Oświadczaliśmy, i podtrzymujemy to stanowisko, że jedynym suwerenem w Polsce jest społeczeństwo i tylko ono jest prawomocne do ustalenia kształtu stosunków wewnętrznych oraz do wyłonienia władz do szczebla państwowego włącznie.

 

Komuniści nie uznają tego prawa. Ich stanowisko w tej kwestii zawarty w konstytucji i programie partii słynny akapit o przewodniej roli PZPR. Wchodzenie w układy z komunistami jest zawsze obarczone niebezpieczeństwem uznania tej uzurpacji obrażającej nasz  naród. Należy równocześnie i konsekwentnie uznać, że o zasadności danego stanowiska decyduje poparcie (lub jego brak) ze strony społeczeństwa. I tu muszę uczciwie stwierdzić, że linia Wałęsy ma wielu zwolenników. Pisze się listy z poparciem i uznaniem dla niego. Wiele przyczyn się na to składa. Nie wchodzi tu w rachubę poparcie dla uznania komunistów za podmiot. Ludzie po prostu mają dość komunizmu i wzrasta przeświadczenie o jego nieuchronnym upadku.

 

Poparcie dla Wałęsy  bierze się z jednej strony z ciągle nie wygasłego autorytetu przewodniczącego „S”, braku głęboko ugruntowanych zachowań demokratycznych (automatyczne grupowanie się wokół autorytetu) oraz przeświadczenie, że Wałęsa wie co robi i „wykołuje czerwonego”. Linia Wałęsy jest więc szalenie wygodna, bo scedowując  swoje poparcie na przewodniczącego liczymy,  że załatwi on ważne sprawy bez konieczności walki i związanego z tym ryzyka.

 

Osobiście uważam, że to  nie prowadzi do niczego, gdyż uzyskanie przez „S” statusu legalnej organizacji może nastąpić tylko w drodze strajków lub równie silnych akcji na rzecz relegalizacji  Związku. Siła przetargowa Wałęsy zależy wyłącznie od determinacji społeczeństwa, a nie od chytrzenia i kołowania czerwonego. Jeden strajk jest więcej wart niż setki adresów popierających Wałęsę.

Dużo bardziej bulwersującą sprawą jest brak silnej reakcji, a nawet pobłażliwy stosunek do niedemokratycznego, wręcz dyktatorskiego sprawowania przez Wałęsę funkcji przewodniczącego. Mianowania, tajne debaty z władzami, nadmierna i niekontrolowana rola doradców „S”, ignorowanie i blokowanie przez Wałęsę osób i grup jemu niewygodnych, arbitralność decyzji, stały się trwałym elementem pracy przewodniczącego związku i powołanych przezeń sztabów kierowniczych.

 

Ostatnio w odpowiedzi na spokojny i silnie uzasadniony dokument  Grupy Roboczej Komisji Krajowej ( w całości drukowała go „Polityka” nr 2 z 14. I. 89)  Wałęsa daje popis niesłychanego wręcz chamstwa i arogancji. Nie odpowiadając żadnym argumentem na ten dokument, nie wydając nawet jednoznacznej opinii merytorycznej na jej temat, poświęcił on dość długą wypowiedź na swej konferencji prasowej (druk w cyt. n-rze  „Polityki”) personalnym atakom na autorów dokumentów, którymi są m. In. tak zasłużeni dla „S” działacze, jak Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, Andrzej Słowik, Marian Jurczyk i Jerzy Kropiwnicki. Używanie  wobec nich takich sformułowań jak:

przeszkadzają Wałęsie (?) gorzej niż bezpieka”, „wstydzę się, że kiedyś współpracowałem z tymi ludźmi”, „…przegonie wszystkie czarownice, które przeszkadzają w walce o „S”…”

jest już czymś znacznie wykraczającym poza charakterystyczny a uprawiany przez Wałęsę z zamiłowaniem kabaretowy sposób wypowiadania się. Jest to objaw oderwania się Wałęsy od rzeczywistości i utraty samokontroli, co tak często zdarza się każdej niekontrolowanej władzy. Tolerancja dla takich zachowań przewodniczącego „S” oznacza zanik dobrych obyczajów politycznych i brak szacunku dla demokratycznego etosu NSZZ „Solidarność”

Jerzy Lubicz.